Blog

Coraz więcej zakażeń legionellą w Europie

W Europie z roku na rok rośnie liczba zakażeń wywołanych przez bakterię Legionella pneumophila, jak ostrzega dr hab. Marta Palusińska-Sysz z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Zaznacza, że temu zjawisku sprzyja ocieplanie się klimatu.

Dr Hab. Marta Palusińska-Szysz na co dzień pracuje w Katedrze Genetyki i Mikrobiologii Instytutu Nauk Biologicznych na Wydziale Biologii i Biotechnologii UMCS w Lublinie. Jej główne zainteresowania naukowe to badania struktury składników lipidowych bakterii Legionella oraz ich znaczenie w zakresie oddziaływania z komórkami gospodarza.

Specjalistka uważa, że wspomniana bakteria żyje bardzo blisko nas, w naturalnym środowisku wodnym i znajmy ją od dawna: – Pojawia się tam, gdzie jest mokro i ciepło. Spotkamy ją m.in. w rzekach i jeziorach, ale świetnie odnajduje się również w źle utrzymanych urządzeniach klimatyzacyjnych czy zanieczyszczonych instalacjach wodociągowych.

Jakie czynniki sprzyjają namnażaniu legionelli?

Jednym z nich jest ograniczony przepływ wody. Brak jej cyrkulacji sprawia, iż bakteria tworzy wraz z innymi bakteriami i organizmami eukariotycznymi biofilmy, w których namnaża się oraz poprzez stacje uzdatniania wody przedostaje się ze środowiska naturalnego do sztucznych systemów jej dystrybucji.

– W środowisku naturalnym bakterie z rodzaju Legionella występują zazwyczaj w niewielkiej ilości, stanowią bowiem mniej niż 2% wszystkich wodnych drobnoustrojów. Bakterie te posiadają duże wymagania odżywcze, a więc nie są w stanie konkurować z innymi mikroorganizmami o pokarm i tlen w wodzie oraz nie mogą intensywnie się namnażać, co sprawia, że w naturalnych warunkach ich występowanie nie stanowi dla nas zagrożenia epidemiologicznego, zwłaszcza gdy systematycznie sprawdzamy stan wody – tłumaczy dr hab. Marta Palusińska-Szysz. Podkreśla również, że sytuacja staje się niebezpieczna wtedy, gdy woda osiąga dawkę infekcyjną. Bakterie przedostają się wówczas do sztucznych systemów,
a panujące tam warunki się dla nich korzystne. Wpływa na to m.in. obecność pierwotniaków
i brak szybkiego przepływu wody, a także podwyższone temperatury. Legionella pneumophila uwielbia ciepłe środowisko i najchętniej rozwija się w temperaturze około 25-35 stopni.

Mamy wtedy do czynienia z gwałtownym namnażaniem się drobnoustrojów, które wraz ze skontaminowanym drobnoustrojami aerozolem wodnym przemieszczają się poprzez urządzenia rozpylające wodę, np. klimatyzatory czy wieże chłodnicze. W wyniku tego przedostają się do naszego organizmu, a konkretnie do makrofagów płucnych, gdzie mogą się intensywnie namnażać.

– To bardzo niebezpieczne, ponieważ makrofagi to komórki predysponowane do zabijania drobnoustrojów. L. pneumophila przełamuje zatem mechanizmy bójcze makrofagów i namnaża się, a organizm w ten sposób traci zdolność do obrony. Dochodzi wtedy najczęściej do rozwoju zapalenia płuc – twierdzi dr hab. Palusińska-Szysz.

Objawy zakażenia legionellą

Legionelloza nie przenosi się z człowieka na człowieka, lecz wiele jej objawów klinicznych wywołanych jest przez ten patogen. – U wszystkich zakażonych pojawiają się przeciwciała skierowane przeciwko L. pneumophila, które wskazują, że doszło do takiego zakażenia. U niektórych pacjentów, zwłaszcza młodych, legionelloza pozostaje na tym etapie, co oznacza, że takie osoby miały kontakt z patogenem, lecz nie doszło do rozwoju zakażenia w układzie oddechowym – wyjaśnia specjalistka.

Dodaje, że po zakażeniu może pojawić się tzw. gorączka Pontiac, która występuje zazwyczaj w ciągu 24-48 godzin. Najczęściej pojawiające się objawy to ból głowy, gardła, dreszcze, gorączka, bóle mięśni, uczucie ogólnego osłabienia. Są one typowe dla infekcji grypopodobnych, których zwykle nie kojarzymy z zakażeniem L. pneumophila.

– Na szczęście tego typu zakażenia nie wymagają interwencji lekarskiej, stosuje się tylko leczenie objawowe. Po paru dniach gorączka Pontiac zostaje zwalczona przez układ odpornościowy i objawy samoistnie mijają, a w zakażonym wcześniej organizmie pozostają tylko przeciwciała – zapewnia dr hab. Palusińska-Szysz.

Groźniejsza jest wywołana przez L. pneumophila tzw. choroba legionistów, czyli poważne zapalenie płuc, które wymaga interwencji medycznej oraz zastosowania antybiotykoterapii. Specjalistka przekonuje, iż w tym przypadku bardzo istotne jest szybkie rozpoznanie infekcji oraz wdrożenie odpowiedniego leczenia.

Bakteria groźna dla osób z obniżoną odpornością

L. pneumophila zaliczana jest do tzw. patogenów atypowych. Oznacza to, że wywołuje zapalenie płuc różniące się od tego, którego przyczyną jest m.in. dwoinka zapalenia płuc – Streptococcus pneumoniae. Na całe szczęście antygeny Legionella pneumophila można skutecznie wykryć poprzez badania antygenu w moczu już po dwóch dniach od pojawienia się objawów zapalenia płuc, dzięki czemu możliwe jest szybkie potwierdzenie zakażenia oraz zastosowanie antybiotyków, np. makrolidów lub fluorochinolonów.

Sytuacja staje się bardzo skomplikowana wtedy, gdy do zakażenia dolnych dróg oddechowych dojdzie u osób ze znacznie obniżoną odpornością. Są to chociażby pacjenci, którzy mają problemy z układem oddechowym, z sercem, cierpią na cukrzycę, osteoporozę, nadwagę, zaćmę czy nadciśnienie tętnicze.

W takich przypadkach najczęściej dochodzi do zakażenia uogólnionego. Oprócz chorób współistniejących czynnikami predysponującymi są np. palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, a nawet płeć – badania potwierdzają, że częściej na legionellozę chorują mężczyźni niż kobiety – tłumaczy dr hab. Marta Palusińska-Szysz. Narażone są także osoby w podeszłym wieku oraz dzieci do pierwszego roku życia, czyli wszyscy ci, którzy mają już upośledzony lub jeszcze nie w pełni wykształcony układ odpornościowy.

Tak naprawdę do końca nie wiemy, dlaczego jedna osoba przechodzi tylko gorączkę Pontiac, a u innej rozwija się groźne zapalenie płuc. Być może jest to związane z naturalną odpornością czy predyspozycją genetyczną. Przy zapaleniu płuc bakterie namnażają się intensywnie w makrofagach, natomiast w przypadku gorączki Pontiac są to tylko antygeny, które występowały u L. pneumophila, np. takim czynnikiem, który wywołuje reakcję zapalną jest lipopolisacharyd – dodaje.

Coraz więcej zakażeń w Europie

W Europie możemy corocznie zaobserwować wzrost zakażeń wywołanych przez bakterię L. pneumophila. Taki stan rzeczy spowodowany jest głównie ociepleniem klimatu, które oznacza wyższe temperatury powietrza, intensywne burze czy wzrost wilgoci. Czynnikiem sprzyjającym legionellozie jest również starzenie się ludzi. Według dr hab. Marty Palusińskiej-Szysz również pandemia koronawirusa przyczyniła się do zwiększenia liczby zakażeń opisywaną bakterią: – Na skutek wprowadzenie obostrzeń pandemicznych doszło do zamknięcia budynków użyteczności publicznej, a to spowodowało zastój wody, który pozwolił na namnożenie się bakterii. I kiedy ludzie powrócili do pracy i systemy wodne zostały ponownie włączone, zaobserwowano wzrost zakażeń wywoływanych przez bakterię L. pneumophila. Poza tym zakażenie wirusowe (w tym przypadku koronawirusem), osłabiając organizm człowieka, stwarza sprzyjające warunki do dodatkowych infekcji.

L. pneumophila może występować w instalacjach wodociągowych w każdym budynku, lecz nie można zarazić się nią poprzez kontakt fizyczny czy picie wody z kranu. Aby ją zwalczyć we wspomnianych miejscach, stosuje się m.in. chemiczną dezynfekcję wody oraz promieniowanie UV. – Aby zapobiec zakażeniu legionellozą, wystarczy przestrzegać kilku prostych zasad. Przede wszystkim unikajmy publicznych miejsc, gdzie wytwarzany jest aerozol wodno-powietrzny (mgiełka wodna) przez takie urządzenia jak prysznice, fontanny, kurtyny wodne czy klimatyzatory. Po dłuższej nieobecności w domu czy miejscu pracy możemy zapobiegawczo zdezynfekować słuchawki prysznicowe, czy krany i przepuścić gorącą wodę, zabijając w ten sposób potencjalne drobnoustroje – zaleca dr hab. Palusińska-Szysz.

Tak jak w przypadku narażenia na inne infekcje, powinniśmy wzmocnić naszą odporność oraz zadbać o ogólną kondycję organizmu. Warto dobrze się odżywiać, wysypiać, unikać stresu, używek i innych czynników szkodzących naszemu zdrowiu.

– Do końca nie wiadomo, co spowodowało epidemię legionellozy w Rzeszowie, jednak musiało dojść do skażenia systemu wodnego w tym mieście. Z pewnością wysoka temperatura przyczyniła się do rozwoju tych drobnoustrojów. Na szczęście wydaje się, że ta epidemia wygasa, nie przybywa kolejnych przypadków, a te osoby, które do tej pory zmarły na legionellozę, uległy zakażeniu już wcześniej. Poza tym nadchodzi jesień, a wraz z nią niższe temperatury powietrza – dodaje na koniec specjalistka.

Źródła:

https://dentonet.pl/coraz-wiecej-zakazen-legionella-w-europie

pap.pl

Mirosław Fojut

Lekarz specjalista, pasjonat rynku szczoteczek elektrycznych oraz towarzyszących im innowacji. Jestem autorem artykułów dotyczących nie tylko mojego zawodu, czyli chorób jamy ustnej i zębów, ale także tych bardziej „na luzie”, o tym, co w dentystycznej trawie piszczy. Śledzę na bieżąco nowinki dentystyczne od Ameryki po Chiny, aby móc dzielić się swoją wiedzą nie tylko ze swoimi pacjentami, ale też Wami, czytelnikami. Żywię tym samym nadzieję, że moi koledzy po fachu również zaczną się otwierać na innowacje po zapoznaniu się z nimi i wprowadzać nowatorskie metody leczenia do polskich gabinetów.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button